Notka będzie aktualizowana na bieżąco
Jak typowaliśmy finalistów z drugiej grupy? W głosowaniu Dziennika Eurowizyjnego udało się trafić tylko 5 na 10 państw. W top10 umieściliśmy San Marino (1.), Izrael (5.), Szwajcarię (6.), Macedonię (8.) i Bułgarię (10.), a zamiast nich do finału awansowały Malta (11.), Węgry (12.), Grecja (13.), Rumunia (16.) i Armenia (17.). Jeśli chodzi o typowanie pewniaków, to tutaj trafiliśmy 7/10. Zamiast Armenii, Malty i Węgier stawialiśmy na Izrael, San Marino i Szwajcarię.
Zgodnie z planem, próba powinna rozpocząć się o 2:30 PM, jednak nadal nic nie widzimy na ekranach…
ROZPOCZYNAMY! Najpierw film o zwycięstwie w Baku i urokach Szwecji.
Pojawia się most, widok na Malmo i krótkie pozdrowienia od Zlatana Ibrahimovicia.
Trafiamy do Areny, gdzie na scenie stoi chór. Rozpoczyna się Opening Act – utwór „We write a story”
SENSACJA!! Jest defilada uczestników jak podczas Otwarcia Igrzysk Olimpijskich! Każdemu reprezentantowi towarzyszy człowiek niosący wielką flagę! Świetny pomysł!
Reprezentanci przejdą przez kładkę i w ten sposób trafią na scenę gdzie wspólnie z chórem wykonają utwór-hymn Eurowizji!
Pięknie i elegancko! Wspaniałe otwarcie finału! Brawo dla Szwedów!
Petra Mede bez makijażu, w różowej sukni. Przypomina, kto napisał utwór „We write a story” i zachęca do aplauzu.
Pojawia się akcent australijski i mały żart ze stref czasowych.
Pojawia się tablica uczestników, a Petra podaje standardowe informacje dot. głosowania. Stawkę zaczyna Francja, kończy Irlandia. Kolejność startowa ustalona została przez EBU/SVT, a finaliści losowali jedynie pierwszą lub drugą połowę stawki.
Rozpoczynamy stawkę konkursową. Pierwsza jest Francja. Dziś nie będę opisywał pocztówek, bo te już znamy. Sporo dziś problemów technicznych i widać, że kamery nie są jeszcze przygotowane. Wciąż widzimy scenę, z której zeszła Petra. Prezenterkę wciąż jednak słychać. Czekamy na pocztówkę Francji.
Straciliśmy sygnał transmisji.
Wracamy z transmisją. Amandine na scenie w czarnej sukience odsłaniającej nogi. Wielka szkoda, że taki utwór został umieszczony na pierwszej pozycji startowej. Bardzo małe są szanse, by został zapamiętany, a zdecydowanie na to zasługuje. Przewiduję miejsce bliżej końca, chociaż osobiście umieściłbym go w top10, lub nawet top5!
Numer 2 to Litwa. „Something” dostało się do finału bo było nieco inne niż pozostałe propozycje, ale zapewne i zmobilizowana diaspora bardzo tu pomogła. W finale Andrius nie bedzie miał jednak żadnych szans i zapewne skończy poza top20.
Po Litwie pora na pierwsze „uderzenie” wieczoru, bowiem na scenie montuje się Mołdawia. Ten kraj niezwykle zaskoczył widzów, bo chociaż skopiował pomysł Azerów, to jednak nadał mu nieco bardziej dramatyczną oprawę. Do tego silny wokal Aliony i poparcie diaspory. Czy będzie top10?
Aliona nie jest dziś w pełni przygotowana do występu – ma swoją suknię-projektor, ale do tego nałożyła skromny, zielony sweterek.
Kolejne mocne uderzenie – Finlandia i „Ding Dong” ekipa! Krista już stała się „znana” na polskich portalach internetowych ze względu na pierwszy w historii lesbijski pocałunek na scenie eurowizyjnej. Czwarta pozycja startowa może jej jednak trochę zaszkodzić, a szkoda, bo Finka to zdecydowanie najbarwniejsza postać tegorocznej Eurowizji.
Hiszpania z numerem piątym. Uważana za najsłabszy kraj z tegorocznej stawki Big5. Przy takiej pozycji startowej raczej nie ma szans na powodzenie – zresztą w przypadku ESDM mało kto spodziewa się powtórki sukcesu Pastory Soler. Występ rozpoczyna się od kobziarza, a potem na scenę wchodzi główna wokalistka. Szczerze mówiąc, do tej pory ani razu nie widziałem próby do tej piosenki.
Zdecydowanie pomysłem Szwedów było, by piosenki uznawane za „słabsze” zaprezentować jak najwcześniej (jeśli oczywiście pozwolił na to los przy wybieraniu połówek finału). Teraz Belgia – mówi się, że Roberto zakwalifikował się do finału głównie dzięki jurorom, którzy zachwycili się jego występem podczas próby półfinału – wokalista ostentacyjnie wyjął odsłuch, ale zaśpiewał czysto. Zresztą reakcja na jego występ była w Arenie niezwykle pozytywna, więc może ten utwór ma w sobie to coś…
Estonia z numerem siódmym. Awans tego kraju określany jest jako pozytywna niespodzianka pierwszego półfinału. Sympatyczna Birgit pięknie wykonała swój utwór, a Europa po raz kolejny udowodniła, że uwielbia estońską mowę. Jak ten kraj poradzi sobie w finale i czy wypadnie podobnie jak Ott?
Białoruś – krytykowana za zasłodzenie dziennikarzy. Awans Solayoh został wybuczany w Arenie, jednak nadal mnóstwo fanów uwielbia ten utwór i można się do niego świetnie bawić w Euroclubie. To trzeci w historii awans Białorusi. Czy uda sie osiągnąć wyczekiwany sukces?
Malta – niespodzianka drugiego półfinału. Sympatyczny lekarz otrzymał awans, co pozwoli Maltańczykom ponownie uwierzyć w sens udziału w Eurowizji. Nie przewiduję jednak wysokiej pozycji dla „Tomorrow” w finale. Raczej rywalizacja zakończy się na podobnej pozycji, jaką rok temu uzyskał Kurt Calleja.
Gdyby Rosja wylosowała drugą połowę finału, pewnie zostałaby wstawiona gdzieś między wszystkich pozostałych faworytów. Ostatecznie Dina wystąpi jako 10. Twierdzi się, że to ona otrzyma najwyższe noty z krajów b. ZSRR, a dodatkowo sporo punktów może otrzymać z Bałkanów. Nie każdy lubi ten utwór, ale ja uważam, że powinien być wysoko bo na to zasługuje.
Numer 11 to kolejny faworyt, który miał pecha przy losowaniu połówek – Niemcy. Typowane do zajęcia miejsca w top5. Nie wiadomo jednak, na ile dodatkowych punktów (ze względu na popularność) Cascada może liczyć i czy to pomoże jej się przebić przez silną Skandynawię i wspierające się b. ZSRR.
Po Niemczech mamy Armenię. Mówi się, że awans Armenii to nieporozumienie drugiego półfinału, a Dorians dostali się dalej dzięki wsparciu regionu i silnemu PR-owi. W finale na takie wsparcie też mogą liczyć…Co ciekawe, coraz częściej mówi się o tym, że lider grupy jest homoseksualistą.
Po Armenii będzie przerwa. Ponownie pojawia się Petra Mede – zapowiada kolejną część filmu z Lyndą Woodruff. Tym razem będzie o Sztokholmie. Co tym razem nas rozśmieszy? Żart z nazwą Azerbejdżanu, Lynda z rogami, Babushki, ABBA i przygoda w muzeum. Tym razem jest naprawdę zabawnie! Warto obejrzeć!
Petra zapowiada występ Anouk „from Ho….the Netherlands!”. Wokalistka jest nową faworytką fanów i wielu z nas ma nadzieję, że skoro udało się Holendrom uzyskać awans to i miejsce w top10 się znajdzie. Nie na darmo Anouk dostała najlepszą pozycję startową w pierwszej połowie stawki, chociaż dziwne jest, że na 26 piosenek, przerwa zrobiona jest po 12., a nie 13. piosence.
Rumunia i Cezar. Mimo, że utwór nie jest lubiany przez fanów, jego awans był dość pewny – Rumunia zawsze zdobywa awans i nawet ze słabszym utworem udało się zakwalifikować do finału. Mam jednak nadzieję, że w finale przepadnie.
Pora na wielką gwiazdę – na scenę wchodzi Bonnie Tyler, która wykorzysta podczas występu coś, czego do tej pory nie widzieliśmy – unoszący się catwalk. Jak wypadnie w głosowaniu? To spora zagadka tej Eurowizji…
Bonnie w towarzystwie chórku brzmi świetnie i znacznie mocniej niż w wersji studyjnej!
Gospodarze na scenie. Robin uważany jest za faworyta, chociaż nikt nie wierzy w to, że Szwecja mogłaby ponownie wygrać konkurs. Zaczynamy jednak tę najciekawszą część stawki finałowej. Faworyt za faworytem…
Zdaje mi się, że Robin znowu utył…
Jeszcze Węgry, z tych niefaworyzowanych. Nie jestem zadowolony z awansu tego kraju, głównie dlatego że nie lubię „artystów”, którzy swoim zachowaniem starają się pokazać, że mają wszystko w głębokim poważaniu. Brak szacunku do Eurowizji jako konkursu…
Dania! Kraj, który ma wygrać Eurowizję 2013. Ponoć zarezerwowano już Parken Arena w Kopenhadze, ponoć cały team SVT chce przekazać Duńczykom konkurs, ponoć EBU też na tym zależy. Czy to wszystko okaże się prawdą? Mam nadzieję, że nie…
Islandia – wspaniała ballada i powrót języka islandzkiego po długiej przerwie. Zazwyczaj Islandia gdy awansuje do finału, to nie jest w nim doceniania, jednak w Moskwie zajęła 2. miejsce, właśnie dzięki balladzie. Może i tym razem ich start zakończy się sukcesem?
Azerbejdżan. Pewniak do awansu i pewniak do top10 lub nawet top5. Często słychać w Centrum Prasowym żarty, że Eurowizja na Kaukazie byłaby droższa ze względu na podróż, ale tańsza ze względu na pobyt, bo organizatorzy oferowaliby więcej za darmo…Eurowizja w Szwecji dała fanom mocno po kieszeniach…
Grecy! Niezwykle sympatyczna reprezentacja, świetne i naturalne show oraz niebanalny utwór. Koza Mostra dała z siebie wszystko i awans jak najbardziej się im należał. Grupa jest bardzo zadowolona ze swojego występu i liczy na sukces w sobotę! Zapewne sporo punktów popłynie do Aten z byłej Jugosławii.
Ukraina na scenie. Zlata Ognevich nadal uważana jest za silną reprezentantkę, jednak mało kto wspomina tu o możliwej wygranej Kijowa. Co ciekawe, dziś większość finalistów występuje w codziennych strojach, co czasem wygląda dość interesująco. Taka Eurowizja na „luzie”…
Znając wszystkie piosenki i występy w ujęciu telewizyjnym muszę przyznać, że trochę mi się już nudzi…Teraz przed nami Włochy. Najbardziej spokojny występ – Marco na ciemnej scenie, bez chórku, efektów ale z piosenką…ponoć ładną…
Przekrwione oczy Marca i zupełny brak współpracy z kamerą….Poza tym Marco porusza się po scenie dość koślawo…
Na scenie reprezentantka Norwegii – w codziennym stroju, odsłaniającym brzuszek wokalistki. Bardzo silny występ i doskonała piosenka, jednak czy wystarczy by zabrać Danii najwyższe noty z regionu?
Traf chciał, że moi faworyci śpiewają na samym końcu. Moim numerem 1 (jeśli chodzi o piosenkę) jest Irlandia, natomiast kibicuję też Gruzinom, bo chcę by to oni wygrali Eurowizję i przenieśli konkurs na Kaukaz. Nodi i Sopho na scenie.
Sopho miała dziś zbyt wąską spódniczkę by podnieść nogę tak jak tego wymaga choreografia…Sama z siebie się śmiała.
No i wreszcie koniec – Irlandia czyli dynamiczne zamknięcie finału. Mam nadzieję, że Ryan Dolan doskonale poradzi sobie w głosowaniu widzów. Uwielbiam ten utwór i świetnie się do niego bawię w Euroclubie!
Alleluja! Zamknęliśmy stawkę konkursową! Nie wiem, jak ja przeżyłem półfinał w Helsinkach, gdzie było jeszcze więcej piosenek….Pojawia się Petra Mede, która przedstawia projektanta swojej sukni. Za chwilę rozpocznie się głosowanie. Ponownie widzimy tablicę z listą krajów, a prowadząca przypomina zasady.
Rozpoczyna się głosowanie. Trwa recap.
Ktoś obok mnie nagrywa cały recap kamerą. Ciekawe, kiedy ktoś zainterweniuje…
Petra Mede zapowiada występ Loreen. Wokalistka wykona zupełnie nowy utwór.
Ciekawy występ z tancerzami i flagami. Bardzo ciekawy utwór „We got the power”.
Pojawiają się akrobaci, a wokalistka płynnie przechodzi do hitu z Melodifestivalen – „My heart is refusing me”. Niestety, wykonuje tylko fragment, by później wdziać długi kostium i zaśpiewać „Euphorię”.
Loreen unosi się na catwalku-platformie z którego zwisa część jej szaty – wygląda to dość efektownie.
Ponownie widzimy Petrę Mede. 5 minut do końca głosowania – trwa drugi recap.
Pora na odliczanie, które zaczęto za późno…
Teraz widzimy kolejny film o Szwecji, prezentujący pewnego rodzaju stereotypy o tym narodzie.
Nie jestem zachwycony tym materiałem…Teraz przed nami Interval Act, który ma być jakby kontynuacją filmu o Szwedach.
Przed nami występ znany z Melodifestivalen – znana muzyka, ale zupełnie nowy tekst – na scenie śpiewa Petra Mede, a wokół niej tancerki, różnego rodzaju rekwizyty i stroje. Ma być kabaretowo….
„Mamma Mia Ikea!”
Nie jest źle – jeśli się dobrze wsłuchamy i angielski nie jest dla nas problemem, możemy się nieźle bawić podczas tego występu. Różnego rodzaju cechy charakteru Szwedów są tu pokazywane w prześmiewczy sposób. Azerowie pewnie na taki krok by się nie odważyli…
Pojawia się gejowski pocałunek i podkreślenie, że Szwecja zaakceptowała małżeństwa homoseksualne.
Teraz na scenie tańczy karton z mlekiem, a dziewczyna kopiąca się w misce woła Carolę.
Faktycznie Carola się pojawia, próbuje śpiewać swój utwór, ale….zobaczycie sami 😉
Interval Act kończy się wielkim finałem! Ciekawie i inaczej 🙂
Zanim rozpoczną się wyniki, pora na ostatnią część filmu o historii Eurowizji.
W filmie mowa m.in. o znanych zwycięzcach konkursu oraz o sukcesie Johnny’ego Logana. Przy okazji Petra sobie z niego żartuje.
Film prezentujący sylwetkę Erica Saade i on sam w Green Roomie.
Według programu dla prasy, pierwsza próba generalna kończy się właśnie teraz, o 17:30. Prawdopodobnie sekwencje głosowań nie będą teraz ćwiczone. Druga próba rozpocznie się o 21:00 i potrwa do 0:30 – jest to próba, na podstawie której jurorzy przygotują swoje punktacje.
Chyba jeszcze nie koniec – na scenie jest bowiem Sarah Dawn Finer, która wykonuje „The winner takes it all”!
Wracamy do Green Roomu i Erica Saade, który generalnie trochę denerwuje swoim sposobem mówienia. Trwa rozmowa z „bossem” – Jon Ola Sand.
Na scenie dzieje się coś dziwnego. Mamy tancerza na czarnym tle i wokół niego grafika komputerowa oraz muzyka jak z gier typu Mario Brothers. Prawdopodobnie Szwedzi zaskoczą nas tablicą wyników.
Nastąpiła dość ciekawa prezentacja tablicy wyników przy pomocy hologramu. Nie było to jeszcze zbyt dobrze przećwiczone, dlatego prawdopodobnie sekwencja przetestowana zostanie jeszcze raz. Niestety, chyba dziennikarze jej nie zobaczą, bo właśnie utraciliśmy sygnał z Areny.
To koniec relacji z pierwszej próby generalnej finału Eurowizji 2013.